czwartek, 18 lipca 2013

rzemykowo

Ostatnie wieczory przed lokalnym festynem i okazuje się, że prawie nic nie mam. Pomijam fakt, że co roku powtarza się ta sama historia :P Jak również co roku obiecuję sobie, że solidnie się przygotuję do festynu. No i masz, siedzę po nocach!
Narobiłam trochę bransoletek tego typu
Trochę tz. coś w okolicach 100szt. Do tego zwykłe proste wiązane.
Też całkiem sporo.
Zorientowałam się, że nie mam nic z sutaszu tz. mam jakieś 3 pary kolczyków! gdzie reszta?
No i przede wszystkim torebki. Których zostało mi bardzo mało, dzisiaj chciałabym uszyć ze 3 może mi się to uda.
Tego roku na festynie poza stoiskiem będę prowadziła również warsztaty filcowania na mokro, w związku z czym
zaopatrzyłam się za górę wełny czesankowej (muszę pamiętać i kupić szare mydło). Mimo ogromnych ilości filcu zastanawiam się wystarczy?
Szał robótkowy a do tego kilka fajnych zamówień.
Dzisiaj kończyłam filcowe słoniki dla Roksany

ooo tu słonie jeszcze bez oczu :P
Muszę znów zamówić filc,koraliki, toho, bo w sierpniu chwilka urlopu wiec robić nic nie zamierzam. Zresztą pewnie mój maż i tak nie pozwoliłby mi zabrać wszystkiego nad morze. Ale może wezmę....a co jeśli będzie padać? Coś robię będzie trzeba. Jedziemy autem wiec jak wrzucę pod siedzenie kartonik z sutaszem może się nie zorientuje. Jestem roztrzepanym pracoholikiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz